środa, 23 lipca 2014

Być jak Bree

Małe dzieci lubią marzyć. Najczęściej marzą o tym kim będą jak będą dorosłe. Małe dziewczynki najczęściej marzą o tym że zostaną księżniczkami, piosenkarkami albo aktorkami. Czasem zdarzy się też taka która chce zostać nauczycielką albo weterynarzem. A już co druga marzy o tym by być taka jak jej mama.

Jako mała dziewczynka nie marzyłam o tym żeby zostać księżniczką. No dobra marzyłam, ale znałam realia ówczesnego życia i wiedziałam że pulchna księżniczka nie ma dobrego startu ani siły przebicia, więc zalałam to całe księżniczkowanie.

Marzeń o tym kim będę w przyszłości kilka było. Chciałam być piosenkarką - nie wyszło. Skończyło się na kilku latach w chórze ale niestety zaprzepaściłam swój talent. Teraz jestem piosenkarką dla VIPowej dwuosobowej widowni (Bob i R.).

Chciałam też zostać wybitną pianistką ale to marzenie również spaliło na panewce gdy po kilku latach nauki rzuciłam klawisze dla chłopaków. No cóż w młodości, a właściwie w dzieciństwie, popełnia się błędy których się później żałuje. Ale ten kto niczego nie żałuje ten niczego nie przeżył.

Były marzenia o podróżach. W szczególności o przemierzeniu Doliny Amazonki z maczetą w ręku. Skończyło się jednak na jednej wycieczce do Tunezji i niezliczonej ilości wypadów w Tatry moje ukochane, tudzież inne zakątki Polski.

Ale miałam też jedno marzenie które zupełnie nie wpisuje się w dzisiejsze czasy. Mianowicie- zawsze chciałam być kurą domową. Taką jak z h`amerykańskich filmów z lat 60., w kraciastej sukience przed kolano przepasanej fartuszkiem. Ze sznurem pereł na szyi. Z nienaganną fryzurą - w koczek, w kucyk, rozpuszczone z przepaską. W idealnym makijażu podkreślającym delikatną urodę. Ze wspaniałą figurą. Z wiecznym uśmiechem na twarzy. Podająca dzieciom i mężowi świeżo upieczone cieplutkie muffiny na deser.
Taka Bree Van De Camp ze zdesperowanych



Tak. Tak właśnie wyobrażałam sobie siebie w przyszłości. Nigdy nie miałam parcia na karierę. Praca na najwyższym piętrze szklanego wieżowca, w idealnie skrojonej garsonce, w open space office, z przystojnym szefem i innymi korporacyjnymi zombie na etacie nie jest dla mnie.

Gdybym talentu muzycznego nie zaprzepaściła to może z pasji pracę bym zrobiła. Bo każdy to wie, że trzeba robić to co się lubi i umie robić. Ale że muzykę opuściłam za młodu a innych pasji brak to i miejsca na pracę w moim życiu nie ma.

Chociaż trzeba tu zadać pytanie czy praca gospodyni domowej nie jest pracą? Czy przypadkiem nie jest jeszcze cięższą pracą niż wprowadzanie numerków w excela? Ja to się zastanawiam dlaczego kobiety pracujące w domu i dla domu nie dostają wypłaty. Albo dlaczego mężowie perfekcyjnych pań domu nie dostają z automatu wyższych pensji aby żonie dać "kieszonkowe." 
Ale ja przecież nie o tym.

No i udało się. Marzenie spełnione, tylko tak coś nie do końca. Właściwie to tak nawet nie w połowie. Z całej tej pięknej wizji to jestem żoną, mamą i w domu siedzę.

Sukienkę w kratkę zastępuje wyciągnięty dres, więc i mój piękny różowy fartuszek nie jest potrzebny bo na dresie plamy ze szpinaku aż tak bardzo nie rażą. Na szyi z biżuterii to mi tylko młodzież wisi w chuście. Fryzury nie powstydziłby się nawet Robert Pattison, który preferuje śmietnikowy styl. Kucyk koczek a i owszem, ale włosy myte tydzień wcześniej więc przetłuszczone i siwe (tak tak, można osiwieć w wieku 16 lat) z całą pewnością daleko im do nienaganności. Makijaż, a nawet czasem się zdarzy. Przez 3 dni ten sam, póki się w poduszkę nie wytrze. O figurze to chyba nawet nie muszę wspominać - 20 kg nadwagi wspaniałe nie jest. Z tym uśmiechem różnie bywa. Częściej jest niż go nie ma, ale jak już go nie ma to wyję jak wilk do księżyca. A co do muffinów to wiecznym wytłumaczeniem moim jest że przecież nie mam piekarnika a w UFO-prodiżu muffiny się nie upieką. Poza tym jakbym te placki i ciacha piekła to z 20 kg zrobiło by się 50. 
Z tego obrazka idealnej housewife mam tylko uśmiech i pomalowane paznokcie.

Znacie to powiedzenie że kobieta powinna być niczym kucharka w kuchni, dama w salonie i kurwa w sypialni? Z tych wszystkich trzech ja tylko w ostatnim przypadku się sprawdzam, chociaż po porodzie to i tej kurwy we mnie za dużo nie ma bo przecież dziecko w drugim pokoju śpi i to tak nie wypada.

A jak wygląda dom perfekcyjnej pani domu? Na pewno nie tak jak u pani Małgorzaty R. bo z tego co wiem w studiu nagraniowym się nie mieszka. A odcinki z całą pewnością u niej w domu kręcone nie były. Ale ja znów nie o tym.

Dom perfekcyjnej Pani domu. W wazonach świeże kwiaty, w donicach soczyście zielone liście. Wszędzie porozstawiane świece i suszone płatki kwiatów w szklanych kulach. Pięknie wypastowane parkiety. Eleganckie meble bez ani jednego pyłku kurzu, nawet na najwyższej półce. Stylowe zasłony w oknach. Kuchnia lśniąca. Lodówka pełna zdrowych posiłków i przekąsek (plus piwo dla Pana domu). Wnętrza pachnące świeżym ciastem, albo tymi muffinami co to nimi później męża i dzieci karmić będzie. Świeże soczyste owoce na wysokich platerach. Zawsze gotowy na przyjęcie niespodziewanych gości.

A jak wygląda dom Zakochanej? Bardzo podobnie. Tylko może bez tych lśniących parkietów i mebli bez kurzu. W lodówce w sumie najczęściej jest światło i musztarda. Świec i szklanych kul to może nie mam ale dokumenty, lakiery do paznokci i inne ‘bibeloty” wytwornie zdobią półki. Zamiast zasłon eleganckie rolety w eleganckim żółtym kolorze. Wnętrze pachnie oliwką dla dzieci i praniem, ewentualnie zalatuje od czasu do czasu psem. A niezapowiedziani goście jak już się zjawią to zanim wjadą na 8 piętro windą to zdążę ogarnąć w gustowny sposób cygana z podłogi.
Mam duszę artystki to i w moim domu panuje artystyczny nieład.


Ot taka ze mnie kwoka domowa. 

2 komentarze:

  1. Dziękuję bogu, że znalazłam się na Twoim blogu:) Kochana jesteś wielka! Czytałam tego posta z uśmiechem na twarzy i lekkim rozżaleniem, czemu my kobiety mamy złe nastawienie do tego co robimy- czyli do bycia kurą domową na pełen etat. Będę śledzić Twoje poczynania i trzymam kciuki żeby wszystko szło po Twojej myśli. Ja jak na razie ma na głowie tylko narzeczonego, który wybitnie nie lubi pomagać w pracach domowych, psa, który gubi sierść na potęgę i cała masę bałaganu. Zarażasz dobrym nastrojem. Pozdrawiam gorąco!!! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejciu aż się zarumieniłam:)
      Dziękuję bardzo.
      Pozdrawiam ;]

      Usuń