Małe dzieci lubią marzyć. Najczęściej marzą o tym kim będą jak będą dorosłe. Małe dziewczynki najczęściej marzą o tym że zostaną księżniczkami, piosenkarkami albo aktorkami. Czasem zdarzy się też taka która chce zostać nauczycielką albo weterynarzem. A już co druga marzy o tym by być taka jak jej mama.
Jako mała dziewczynka nie marzyłam o tym żeby zostać księżniczką.
No dobra marzyłam, ale znałam realia ówczesnego życia i wiedziałam że pulchna
księżniczka nie ma dobrego startu ani siły przebicia, więc zalałam to całe
księżniczkowanie.
Marzeń o tym kim będę w przyszłości kilka było. Chciałam być
piosenkarką - nie wyszło. Skończyło się na kilku latach w chórze ale niestety
zaprzepaściłam swój talent. Teraz jestem piosenkarką dla VIPowej dwuosobowej
widowni (Bob i R.).
Chciałam też zostać wybitną pianistką ale to marzenie również
spaliło na panewce gdy po kilku latach nauki rzuciłam klawisze dla chłopaków.
No cóż w młodości, a właściwie w dzieciństwie, popełnia się błędy których się
później żałuje. Ale ten kto niczego nie żałuje ten niczego nie przeżył.
Były marzenia o podróżach. W szczególności o przemierzeniu Doliny
Amazonki z maczetą w ręku. Skończyło się jednak na jednej wycieczce do Tunezji
i niezliczonej ilości wypadów w Tatry moje ukochane, tudzież inne zakątki Polski.
Ale miałam też jedno marzenie które zupełnie nie wpisuje się w
dzisiejsze czasy. Mianowicie- zawsze chciałam być kurą domową. Taką jak z h`amerykańskich
filmów z lat 60., w kraciastej sukience przed kolano przepasanej fartuszkiem. Ze
sznurem pereł na szyi. Z nienaganną fryzurą - w koczek, w kucyk, rozpuszczone z
przepaską. W idealnym makijażu podkreślającym delikatną urodę. Ze wspaniałą
figurą. Z wiecznym uśmiechem na twarzy. Podająca dzieciom i mężowi świeżo
upieczone cieplutkie muffiny na deser.
Taka Bree Van De Camp ze zdesperowanych
Tak. Tak właśnie wyobrażałam sobie siebie w przyszłości. Nigdy nie
miałam parcia na karierę. Praca na najwyższym piętrze szklanego wieżowca, w
idealnie skrojonej garsonce, w open space office, z przystojnym szefem i
innymi korporacyjnymi zombie na etacie nie jest dla mnie.
Gdybym talentu muzycznego nie zaprzepaściła to może z pasji pracę
bym zrobiła. Bo każdy to wie, że trzeba robić
to co się lubi i umie robić. Ale że muzykę opuściłam za młodu a innych pasji brak to i
miejsca na pracę w moim życiu nie ma.
Chociaż trzeba tu zadać pytanie czy praca gospodyni domowej nie jest
pracą? Czy przypadkiem nie jest jeszcze cięższą pracą niż wprowadzanie numerków
w excela? Ja to się zastanawiam dlaczego kobiety pracujące w domu i dla domu
nie dostają wypłaty. Albo dlaczego mężowie perfekcyjnych pań domu nie dostają z
automatu wyższych pensji aby żonie dać "kieszonkowe."
Ale ja przecież nie o tym.
No i udało się. Marzenie spełnione, tylko tak coś nie do końca. Właściwie
to tak nawet nie w połowie. Z całej tej pięknej wizji to jestem żoną, mamą i w
domu siedzę.
Sukienkę w kratkę zastępuje wyciągnięty dres, więc i mój piękny
różowy fartuszek nie jest potrzebny bo na dresie plamy ze szpinaku aż tak
bardzo nie rażą. Na szyi z biżuterii to mi tylko młodzież wisi w chuście.
Fryzury nie powstydziłby się nawet Robert Pattison, który preferuje śmietnikowy
styl. Kucyk koczek a i owszem, ale włosy myte tydzień wcześniej więc
przetłuszczone i siwe (tak tak, można osiwieć w wieku 16 lat) z całą pewnością
daleko im do nienaganności. Makijaż, a nawet czasem się zdarzy. Przez 3 dni ten sam, póki się w poduszkę nie wytrze. O figurze to chyba nawet nie muszę wspominać - 20 kg nadwagi wspaniałe nie jest. Z tym uśmiechem różnie bywa. Częściej jest
niż go nie ma, ale jak już go nie ma to wyję jak wilk do księżyca. A co do muffinów to wiecznym wytłumaczeniem moim jest że przecież nie mam
piekarnika a w UFO-prodiżu muffiny się nie upieką. Poza tym jakbym te placki i
ciacha piekła to z 20 kg zrobiło by się 50.
Z tego obrazka idealnej housewife mam tylko uśmiech i pomalowane paznokcie.
Znacie to powiedzenie że kobieta powinna być niczym kucharka w
kuchni, dama w salonie i kurwa w sypialni? Z tych wszystkich trzech ja tylko w
ostatnim przypadku się sprawdzam, chociaż po porodzie to i tej kurwy we mnie za
dużo nie ma bo przecież dziecko w drugim pokoju śpi i to tak nie wypada.
A jak wygląda dom perfekcyjnej pani domu? Na pewno nie tak jak u
pani Małgorzaty R. bo z tego co wiem w studiu nagraniowym się nie mieszka. A
odcinki z całą pewnością u niej w domu kręcone nie były. Ale ja znów nie o tym.
Dom perfekcyjnej Pani domu. W wazonach świeże kwiaty, w donicach
soczyście zielone liście. Wszędzie porozstawiane świece i suszone płatki
kwiatów w szklanych kulach. Pięknie wypastowane parkiety. Eleganckie meble bez
ani jednego pyłku kurzu, nawet na najwyższej półce. Stylowe zasłony w oknach.
Kuchnia lśniąca. Lodówka pełna zdrowych posiłków i przekąsek (plus piwo dla
Pana domu). Wnętrza pachnące świeżym ciastem, albo tymi muffinami co to nimi
później męża i dzieci karmić będzie. Świeże soczyste owoce na wysokich
platerach. Zawsze gotowy na przyjęcie niespodziewanych gości.
A jak wygląda dom Zakochanej? Bardzo podobnie. Tylko może bez tych
lśniących parkietów i mebli bez kurzu. W lodówce w sumie najczęściej jest
światło i musztarda. Świec i szklanych kul to może nie mam ale dokumenty,
lakiery do paznokci i inne ‘bibeloty” wytwornie zdobią półki. Zamiast zasłon
eleganckie rolety w eleganckim żółtym kolorze. Wnętrze pachnie oliwką dla
dzieci i praniem, ewentualnie zalatuje od czasu do czasu psem. A niezapowiedziani
goście jak już się zjawią to zanim wjadą na 8 piętro windą to zdążę ogarnąć w
gustowny sposób cygana z podłogi.
Mam duszę artystki to i w moim domu panuje artystyczny nieład.
Ot taka ze mnie kwoka domowa.
Dziękuję bogu, że znalazłam się na Twoim blogu:) Kochana jesteś wielka! Czytałam tego posta z uśmiechem na twarzy i lekkim rozżaleniem, czemu my kobiety mamy złe nastawienie do tego co robimy- czyli do bycia kurą domową na pełen etat. Będę śledzić Twoje poczynania i trzymam kciuki żeby wszystko szło po Twojej myśli. Ja jak na razie ma na głowie tylko narzeczonego, który wybitnie nie lubi pomagać w pracach domowych, psa, który gubi sierść na potęgę i cała masę bałaganu. Zarażasz dobrym nastrojem. Pozdrawiam gorąco!!! :))
OdpowiedzUsuńOjejciu aż się zarumieniłam:)
UsuńDziękuję bardzo.
Pozdrawiam ;]