piątek, 30 stycznia 2015

A idź Pan/Pani w piździec!

A idź Pan/Pani w piździec!

No nie mam czasu! A jak już czas mam to staram się go spożytkować na sprzątanie/gotowanie/pranie/prasowanie/kąpanie?/szydełkowanie.

Tęsknie za pisaniem. No bo jak tu nie tęsknic do wylewania swoich gorzkich żali tudzież chwil uniesienia.

Bobas tylko pełza po całym mieszkaniu i ma w nosie co do niego mówię. Mąz w robocie do 15 a później to są inne zajęcia. Pies śpi i mnie nie słucha. A znajomi skreślili mnie z listy znajomych odkąd jedynym tematem na który mam coś do powiedzenia są sprawy okołodzieciowe.

No tylko tutaj ktoś od czasu do czasu zajrzy i dobrym lub niedobrym słowem obdaruje. Bo okazuje się że jeszcze nie wszyscy o Zakochanej zapomnieli.

Co u nas...Johny jak już wspomniałam pełza zawzięcie po całym mieszkaniu wycierając sobie o brzuszek całą sierść Frajdy która znajduje się na podłodze. Kiedyś nie sprzątałam wcale teraz sprzątam codziennie a bałagan taki sam, bez różnicy. I po co sie pocić?
Gada też jak nakręcony. Dadadadada, AjdaAjda (to chyba będzie jego pierwssze prawdziwe słowo, na litość boską miała być Mama a nie FrAJDA)
U Zakochanej? Wagę ciążową zrzuciła, całe 25kg, ale stanęła. i za przeproszeniem ch**. Waga zatrzymała się na piekielnym 68 i zejść nie chce niżej od miesiąca. Dedlajn przerzuciłam do końca czerwca, bo szans nie ma abym w 2 miesiące 10kg zrzuciła.
Kolor włosów zmieniła. No bo jak waga nie halo to chociaż coś na głowie zmienie, żeby sie lepiej poczuć. Póki co moje ukochane rudości królują ale zmierzam ku blond. Całe zycie chcialam być blondynką.

A jak tak siedziałam cicho w domowym zaciszu to o blogu nie zapominając wymyśliłam pomysł na genialny dział wpisów (wg mnie oczywiście).

Ale o tym wkrótce.