W momencie gdy kobieta zachodzi w ciąże ogarnia ją nagle niepohamowana chęć szukania inspiracji. Nowe dania które będzie można serwować dziecku, gry i zabawy którymi będziemy umilać życie naszym pociechom czy opanowanie jakiejś umiejętności, która w życiu i około - dzieciowych sprawach może nam się przydać. Przynajmniej w moim przypadku tak było. Biorąc pod uwagę że w ciąży miałam dużo czasu i często się nudziłam, postanowiłam rozwinąć swoją nie spełnioną artystycznie duszę.
Artystką byłam od zawsze, próbowałam swoich sił w wielu dziedzinach: Origami, malowanie i rysowanie, lepienie w plastelinie, szkicowanie węglem, taniec, pianino, śpiew. Kocham muzykę, i to głównie w tym kierunku dążyłam do samorealizacji, tym bardziej że w pracach plastycznych nie byłam najlepsza (mam zwyczajnie, dwie lewe ręce). Kilka lat nauki gry na pianinie, niestety zaprzepaściłam, kilka epizodów w chórze kościelnym i szkolnym, wiele występów na szkolnych akademiach. Niestety z biegiem lat rozwijanie moich umiejętności, mówiąc kolokwialnie olałam, na rzecz zabawy i udzielania się towarzysko.
Jednak tak jak już pisałam, nuda zżerała mnie od środka, musiałam podjąć jakieś kroki aby ją zabić. Miałam na celu nauczyć się czegoś, co pozwoli mi stworzyć pamiątki dla Boba. I tym sposobem padło na szydełko.
Tak! szydełko to jest to czego chcę się nauczyć!
Moje pierwsze podrygi w szydełkowaniu były bardzo niezdarne. Na pierwszy rzut poszły rękawiczki niedrapki dla małego Jak je zrobiłam byłam z siebie ogromnie dumna, ale uwierzcie mi że były PASKUDNE! nawet nie wiem gdzie aktualnie są, pewnie gdzieś bardzo głęboko schowane.
Umiejętność trzymania szydełka, robienia wszystkich słupków i półsłupków, rozwijałam w zastraszającym tempie, i teraz po 5 miesiącach od mojego pierwszego razu, mogę powiedzieć że naprawdę nieźle mi idzie. Co prawda do tworzenia własnych prac jeszcze daleka droga, póki co opieram się na wzorach które czerpie z internetu, jednak każdy pierwszy ruch szydełkiem jest dla mnie wspaniałą przygodą, i super zabawą.
Wczoraj mój R. zajął się swoimi sprawami i nie odzywał się do mnie przez cały dzień, i musiałam znaleźć sobie jakąś rozrywkę. Padło na szydełko (Dzisiaj cierpię przez to na zbalonienie ręki). Chciałam się Wam pochwalić co udało mi się stworzyć dla Boba:)
Prace są stworzone na podstawie wzorów moich dwóch ulubionych blogerek szydełkowych:)