piątek, 28 lutego 2014

Obawy przed - dzieciowe

W nocy męczyły mnie uporczywe skurcze, a gdy skurcze odpuszczały to stłamszony przez ściany swojego domku Bob czerpał przyjemność z przeciągania się. Tak więc zasnąć nie mogłam ani na chwileczkę, i myśli me szalały mi po głowie.

8 kwietnia zbliża się wielkimi krokami,a tym samym jesteśmy coraz bliżej upragnionego spotkania z Bobem, ale cóż to? Ogarnął mnie nagle strach. Ale nie strach przed porodem, z tym lękiem walczę poprzez hipnozę, i póki co nieźle mi idzie. 

Ja boję się tego co po porodzie! Czy dam sobie rade? Czy nie połamię takiej małej kruszynki przy pierwszym spotkaniu? Czy będę potrafiła go trzymać? Czy nauczę się go karmić i pielęgnować?

Tyle znaków zapytania. 

Nie mogę powiedzieć że żadnego doświadczenia z dziećmi nie mam, bo jakieś tam mam, kilkoro się przez moje ręce przewinęło, ale po pierwsze - nie byłam z nimi 24/7, a po drugie - to zawsze były dzieci powyżej 3 miesiąca życia więc już trochę stabilniejsze i obyte w towarzystwie. A tutaj za chwile ma się pojawić moje prywatne dziecię, kruchutkie i malutkie, które liczy na to że ja wiem co robię i że mu krzywdy nie zrobię. I chodź teorii mogę mieć w głowie co nie miara to jednak teoria dzieckiem się nie zajmie. 

Ten mały Bob nawet nie wie na co się piszę, to będzie hardcore i dla mnie i dla mojego R., który dzielnie obstaje przy tym że on się nie boi (wczoraj jednak przyznał się, że się boi ale nie może mi tego okazywać bo wie, że wtedy ja już kompletnie stracę głowę ;]). A już najbardziej szalony Rollercoaster będzie przeżywał Bob, który liczy na doświadczenie rodziców swych a tu dupa, rodzice żółtodzioby w sprawach rodzicielstwa. Wózki i łóżeczka wybrać potrafią, ale czy będą potrafili zmienić pieluchę, i cyca wystawić gdy zajdzie potrzeba? To już dla naszego Boba  (i dla nas) wielka niewiadoma.




  • A jak to było u Was drogie mamusie? 
  • Strach był? Czy może byłyście pewne swoich umiejętności?
  • Ten sławetny "instynkt macierzyński" to bujda, czy jednak budzi się po porodzie i nagle wiedza spływa na świeżo upieczone mamusie?

4 komentarze:

  1. Choć mam niewielkie doświadczenie w zakresie bycia mamą (bo dopiero od ponad roku), pozwolisz, że wtrącę swoje trzy grosze:). Będąc w ciąży też zadawałam sobie setki pytań i wyobrażałam sobie, jak to będzie, ale życie oczywiście wszystko zweryfikowało! Bo nic nie było tak, jak to sobie zaplanowałam! Pierwszy miesiąc mojej córeczki to nieprzespane noce, wieczny płacz mamy, uczenie się wszystkiego od podstaw, no i nieustanny stres. Nawet karmić piersią nie mogłam i przez pół roku odciągałam mleko laktatorem. A instynkt macierzyński to nie bujda, na moim przykładzie mogę stwierdzić, że pomaga. Wszystko i tak przyjdzie z czasem, a ja jestem pewna, że Bob ma wspaniałą mamę:). Pozdrawiam! P.S. Dziękuję Ci bardzo za nominację, w weekend postaram się odpowiedzieć na pytania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po cichu liczę na to, że część moich planów około - dzieciowych wypali. Głównie liczę na to, że uda mi się urodzić Boba naturalnie i że nie będę miała problemów z karmieniem. Psychicznie nastawiam się na to, że będzie kapryśny bo zawsze lepiej jest być miło zaskoczonym niż niemiło rozczarowanym.
      Życie wszystko zweryfikuje, i to już bardzo niedługo:)
      Dziękuję za komplement, a nominacja jak najbardziej zasłużona :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ja u którejś ze świeżych mam na blogu wyczytałam w podsumowaniu po jakichś trzech miesiącach, że okazuje się, że wcale nie tak łatwo odpada noworodkowi główka. I tego się będę trzymać, może krzywdy nie zrobię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, ja byłam pewna, że urodzę naturalnie wrócę po 2 dniach do domu i z wszystkim dam sobie radę, a tu syn się spóźniał 2 tygodnie i trzeba go było wypuścić przez cc, bo sam się nigdzie nie wybierał. Potem bardzo szybko (niecały tydzień) skończył się okres wymiennych cykli jedzenia i spania i moje "ogarniam wszystko" zmieniło się w "nie ogarniam niczego", stan bliski załamania i poczucie beznadziejności, że nie umiem ogarnąć dziecka i domu, a co dopiero jeszcze siebie. No ale zebrałam się w sobie, na tyle, by z powrotem ogarnąć wszystko. Możesz o tym poczytać w polecanych postach:
    - PRZETRWAĆ POŁÓG
    - MACIERZYŃSTWO ≠ ZMĘCZENIE

    OdpowiedzUsuń