środa, 19 lutego 2014

Niebezpieczna huśtawka

Chciałabym w tym poście poruszyć temat sławetnej ciążowej huśtawki nastrojów.
Zanim w ciąże zaszłam byłam przekonana, że całe to zagadnienie jest bzdurą wymyśloną przez rozkapryszone kobiety, które po prostu potrzebują się: wypłakać, wykrzyczeć, wyśmiać i nie musieć się z tego tłumaczyć.

Och jakie było moje zdziwienie gdy mój mąż jednym słowem w 5 minut potrafił przeprowadzić mnie przez dwa skrajnie różne stany. Zaczęłam dzikim śmiechem, który przerodził się w jeszcze bardziej dziką rozpacz, a skończyłam wyśmianiem samej siebie. Albo gdy przeczytałam zdanie w książce, które wywołało u mnie głupawkę, po czym po ponownym przeczytaniu tego samego zdania okazało się, że nie było ono ani trochę zabawne.

Do tej pory jak się śmieję to całym sercem, bez półśrodków. Śmieję się do łez, a gdy moje oczy poczują wilgoć to zaczynają płakać. Czasem mam wrażenie ze moje oczy mają jakiś swój mały prymitywny móżdżek, który jest zaprogramowany tak, że gdy tylko poczuje wilgoć to wysyła impuls do mojego mózgu z informacją, że jestem zrozpaczona i trzeba mi w głowę nakłaść różnych dziwnych rzeczy, które pod tą rozpacz się dopasują, i nie ważne że akurat świetnie się bawię.

Ale powiedzmy sobie szczerze- takie wahania nastrojów są zabawne dla otoczenia, szczególnie gdy śmieją się wszyscy a ja nagle zaczynam płakać i oznajmiam że nie do końca wiem czy ja się nadal śmieje czy już jednak płaczę.

Gorszą sprawą są napady złości, które niestety przysporzyły mi wiele nieprzyjemnych sytuacji z których grubo musiałam się tłumaczyć i przez długi okres czasu gryzły moje sumienie.

W ciąży kobieta kompletnie nie panuje nad swoimi emocjami, a co za tym idzie jest niesamowicie wrażliwa na wszelkie możliwe bodźce. Mnie to również nie ominęło i pod koniec drugiego trymestru stałam się niesamowicie nerwowa. Najdziwniejsze rzeczy potrafiły wyprowadzić mnie z równowagi. Chips na podłodze, za głośna muzyka i wiele, wiele innych doprowadzało mnie do wrzenia. Często bywało tak że drobnostka wywoływała we mnie akty agresji słownej a ciśnienie nie chciało opaść jeszcze wiele godzin po zaistniałej sytuacji. 


Niestety hormonalna huśtawka nastrojów istnieje i jest bezlitosna dla biednych ciężarówek. I nawet choćbyśmy się bardzo starały to niestety nie uda nam się zapanować nad naszymi skokami emocjonalnymi.

 UWAGA - apel do wszystkich, którzy w ciąży akurat nie są: 

Przymknijcie proszę oczy na kobiety w ciąży, które zachowują się jakby postradały zmysły. Wyobraźcie sobie, że siedzi w nich taki mały diabełek zwany Potworkiem Hormonkiem i to on w tym momencie rządzi całkowicie życiem tej biednej przyszłej mamusi. I jeśli zdarzy się, że zachowa się nie tak jak powinna to wybaczcie jej to, bo naprawdę w tym momencie nie jest sobą, a sumienie i tak ją na pewno wystarczająco mocno uwiera.

  • A jak Wy sobie radziłyście z huśtawką nastrojów?
  • Znacie sposoby na okiełznanie Potworka Hormonka?
  • Jak otoczenie odbierało Wasze skoki emocjonalne?
  • Jak Wy sami odbieraliście "rozgrymaszone" ciężarówki?


Do następnego!



4 komentarze:

  1. Ja przypominam sobie jedną "zabawną" sytuację jaka miała miejsce gdy byłam w ciąży... Mojego starszego synka, odebrałam z przedszkola, miał wtedy 5 lat, tak mnie to wzruszyło, że całą drogę powrotną (na szczęście wracałam autem to wiele osób mnie nie widziało) płakałam, a może raczej rozpaczałam. Gdy wróciliśmy do domu, mąż podbiegł przerażony co się stało... A ja nadal płakałam nie mogąc się uspokoić, a Adaś (syn) zapytał tylko: "jesteś w ciąży?" no i tym mnie rozbroił, zaczęłam się śmiać, bo nie wiem skąd u pięciolatka wzięło się takie pytanie. Tak właśnie Adaś dowiedział się, że wkrótce zostanie starszym bratem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj wiem przez co przechodzisz. ;) Chociaż u siebie zauważyłam większą huśtawkę nastrojów po urodzeniu dziecka, niż kiedy byłam w ciąży. Nie wiem, czy hormony nadal szaleją (choć na początku na pewno) czy to może moje zmęczenie daje się we znaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczę na to, że po ciąży ta huśtawka się trochę uspokoi - no bo w końcu ileż można? ;)

      Usuń
  3. Haha :D Dokładnie tak samo było ze mną :D Najpierw zastanawiałam się czemu wszyscy tyle szumu robią wokół zmian nastroju u kobiet w ciąży. Myślałam, że to ciężarne może wykorzystują swój stan i korzystają ile wlezie. A tu, gdy zaszłam w ciążę, przekonałam się jak to jest :) Potrafiłam rano wstać, szczęśliwa, uśmiechnięta, po czym bez powodu zacząć płakać. Mój mąż okazał się bardzo cierpliwy- jedynym lekarstwem na moje humory było jego przytulenie. Nawet kiedy potrafiłam obrażać się bez powodu. Nie wiedziałam, że mój mąż posiada aż tyle cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń