czwartek, 19 czerwca 2014

Macierzynstwo

Dzisiaj krótki post o tym czego się młoda mamusia nie spodziewała, czyli o tym jak wygląda macierzyństwo w wykonaniu Bob - mamy

Jak byłam w ciąży wyobrażałam sobie jak to jest mieć dziecko. Różowe, malutkie, pulchniutke, które sobie cichutko gaworzy, czasem się śmieje, czasem płacze, robi kupki, je i śpi. O jakże jeszcze nie matka brzuchatka grubo się myliła. 

O moim największym rozczarowaniu już pisałam. Karmienie piersią które miało nieść za sobą same korzyści skończyło się dla mnie pięcioma tygodniami mroku. Łzy, wrzaski, drgawki i mały wampirek bez przerwy wessany w moją obolałą pierś. Młody też nie uniknął konsekwencji, przez pierwsze tygodnie życia wisiało nad nim widmo niedożywienia. Lekarze straszyli mieszankami i odstawieniem od piersi. Na szczęście pokonaliśmy problemy.

Kolejnym rozczarowaniem okazał się sen Boba. Ten kto wymyślił powiedzenie  "Śpi jak niemowlak" chyba nigdy w życiu nie widział śpiącego niemowlaka. No chyba, że to nasz Bob jest jakiś jedyny w swoim rodzaju, ale biorąc pod uwagę ogromne ilości wszelkich otulaczy dostępnych na rynku śmiem twierdzić, iż nie tylko Bob jest takim aktywnym śpioszkiem. Przede wszystkim wszyscy obiecywali że przez pierwszy okres dzidziuś śpi prawie non stop. Bull shit! Według mnie Bob wcale dużo nie śpi, wręcz przeciwnie. Poza tym miał spać spokojnie. Kolejne kłamstwo. Jasiek śpi niesamowicie aktywnie, nóżki, rączki i całe ciałko tak żwawo rusza się w czasie snu, że nie daje spać mamusi. Co więcej często machające rączki potrafią obudzić śpiącego. a domyślacie się jak to jest obudzić sie niespodziewanie mimo wielkiego zmęczenia? bob swoją frustracje wyraża oczywiście głośnym panicznym płaczem. Do tego nieszczęsny reflux przez który pół nocy słychać stękanie. A już największym zaskoczeniem dla mnie było to, że Bobas ze zmęczenia nie może zasnąć. No paranoja, ja jak jestem zmęczona to potrafię zasnąć na stojąco, a Bob może płakać i płakać i płakać i wcale nie uśnie z tego płaczu, wręcz przeciwnie zanosi się coraz głośniej dopóki się go nie weźmie na ręce i nie pobuja.

I tym oto sposobem płynnie przechodzimy do tematu bujania. Ja rozumiem pobujać 5 minut Bob zmęczony i zasypia. A gdzież tam!  Bujać trzeba czasami dwie godziny. Bob bardzo walczy ze zmęczeniem, wygląda to zupełnie tak jakby bał się zasnąć bo coś go ominie. Już zamyka oczy, baa już ma zamknięte od 5 minut, powoli przestaje bujać i w tym momencie powieki Boba wystrzeliwują jak z rakiety i oczy jak 5 złotych. Co więcej po dwóch i pół miesiąca codziennego bujania weszło mi to w krew. Bujam się odruchowo i nie ważne czy aktualnie mam Boba na rękach/ w chuście czy może został w domu z tatusiem. Bujam się w sklepie, na przejściu dla pieszych, na rodzinnym grillu. Ciekawa jestem czy kiedykolwiek Jaśkowi przejdzie etap bujania czy będę go tak lulać do osiemnastki.

Co to jest czas dla siebie zapomniałam w dniu porodu. Żeby znaleźć czas na umycie zębów, ubranie się czy zjedzenie śniadania, muszę się srogo nakombinować. Wczoraj np malowałam paznokcie jedną ręką malując a drugą trzymając grzechotkę. Poza tym Johny jest bardzo towarzyskim bobaskiem i lubi słuchać i gadać, co za tym idzie nawet jak aktualnie nie śpi w chuście na mamusi, to mamusia i tak musi leżeć na macie, siedzieć przy leżaczku i nawijać w kółko o wszystkim i o niczym. Broń Boże wyjść na chwile z pokoju zostawiając go samego, nagle jest krzyk i nawoływanie "Maaamoooo wracaj!" tak więc do kibelka/łazienki/kuchni Bob wędruje razem ze mną w leżaczku. i uskutecznia rozmowy ze wszystkimi domowymi sprzętami. Najbardziej upodobał sobie zmywarkę z którą potrafi długo opowiadać sobie dowcipy. Możecie myśleć że jestem niepoważna, ale autentycznie Bob śmieje się do zmywarki. Może kojarzy mu się z tatusiem bo to R. obsługuje u nas zmywarkę.

Przed porodem słyszy się o zarwanych nocach, o zmęczeniu i o tych wszystkich niedogodnościach. Ale nigdy nie spodziewałam się że będę w stanie spać po 2 godziny w ciągu doby i normalnie funkcjonować. Przynajmniej do momentu gdy zmęczenie osiągnie apogeum i zaczynam mdleć na każdym kroku.

Seks. Ehhh seks. Z mężem musimy ustalać dni seksu w kalendarzu a i tak wszystko zależy od malucha. Ledwo uśpiony, wydawało by się że śpiący mocnym snem, potrafi obudzić się w najmniej pożądanym momencie. Pewnie obawia się że w czasie zabawy spłodzimy konkurencję i nas pilnuje. Taka nasza mała przyzwoitka.

Wszędzie, gdzie się nie obejrzeć widać mamusie z wózeczkami, a w nich rozkosznie śpiące bobasy. No cóż mój bobas znów pokazuje swój charakterek i owszem w wózku pojedzie jak jest wyspany, najedzony i przewinięty, będzie to trwać ok godziny. Jednak po tej godzinie gdy następuje zwolnienie akcji i bobas jest już zmęczony i chce spać, to w wózku nie zaśnie. Nie pomaga bujanie wózkiem, szarpanie. na boki góra dół przód tył, NIC! trzeba wziąć na ręce i bujać. Ktoś kto zna ten problem to wie że nie zawsze są warunki ku temu żeby bujać malucha bo np jesteśmy na środku parku gdzie nie ma nawet grama cienia, a jak powszechnie wiadomo bobas na słońcu przebywać nie może. no i masz Ci babo placek. Albo męczysz bobasa w wózku albo zaiwaniasz na łeb na szyje do domu, żeby w spokoju malca uśpić.

Ciekawe jakie jeszcze rozczarowania stoją na mojej drodze.

Co Was rozczarowało drogie mamusie?

Czego się nie spodziewałyście po swoich kruszynkach?



5 komentarzy:

  1. Będzie lepiej! Uwierz mi :)

    Mnie rozczarowało (tak jak wcześniej pisałam) karmienie piersią, no bo jak to 'nie leci'? Przecież to takie naturalne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam przeboje wózkowe. Jak nie jest ululana na amen amenów, to nie pospaceruję, bo i nie zaśnie, i spokojnie też nie poleży (dłużej niż 5 minut). Dlatego częściej jednak chustę wybieram.
    A co mnie rozczarowało? Hmm, nie stawiałam sobie chyba takiego pytania. Pewnie teraz będzie mnie bombardowało. Bo na ten moment odpowiadam, że lekko nie jest (i z myciem zębów, i z jedzeniem śniadania, i ze wszystkim, o czym piszesz), ale jakoś nad wyraz spokojnie to przyjęłam (se teraz uświadamiam).

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, nie czytałam. Zjechałam na dół i po przeczytaniu pytania czym się rozczarowały mamusie - stwierdziłam że nie chcę czytać, bo chcę się sama tym wszystkim rozczarować, a nie być na to przygotowana :) A tak serio to po prostu chyba się BOJĘ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak macierzyństwo potrafi dać w kość. Ale na szczęście ciężki okres szybko mija a jak dziecko kończy roczek to potem już powoli tęsknimy za bujaniem i tuleniem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm dobrze sobie tak poczytać, co może, ale oczywiście nie musi mnie spotkać :-)

    OdpowiedzUsuń