Przyzwyczailiśmy się już do tego ze nie mamy co liczyć na ustąpienie miejsca w kolejce, przytrzymanie drzwi w sklepie, czy ustąpienie miejsca siedzącego czy to w autobusie czy w poczekalni. Jednak sytuacja która ostatnio miała miejsce wywołała u nas szok i ogólne wielogodzinne rozbawienie
Sytuacja jak z Monthy Pythona. Wyobraźcie sobie chodnik szeroki na 5 kafelków (więc dość przestronny). Idzie pies po trawniku, R w jednym kafelku, i 90 kg toczy się w drugim kafelku. Z naprzeciwka nadciągają dwie urocze, zagadane babeczki - na oko 50-60 lat.
Zbliżając się do nich widzę że jedna z pań uparcie idzie prosto na mnie, więc zaczynam schodzić z drogi.
Ustawienie nasze powoli ulegało zmianie aż do momentu gdy czworonóg znalazł się niemal na ulicy, R. wszedł na psie pole minowe na trawniku, a ja zaczynałam potykać się o krawężnik. Iiii...90 kilogramów ciężarnej zostało staranowane na osiedlowym chodniku.
Jestem raczej mało roszczeniową osobą, wiec tylko się odwróciłam z niesmakiem, mój R. natomiast nie wytrzymał i zapytał uroczą panią, jak to się właściwie wydarzyło że my idąc już po trawniku a one mając cały szeroki chodnik do dyspozycji, weszły ciężarnej niemal prosto w brzuch.
W odpowiedzi usłyszeliśmy - powiedziane tonem jakby to była najbardziej oczywista oczywistość - "Zamyśliłam się i nie zauważyłam". Nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać, oczywiście parsknęłam dzikim śmiechem, że jak można nie zauważyć toczącej się ledwo 90 kilogramowej ciężarnej w 9 miesiącu ciąży. Pani która na mnie wpadła powiedziała grzecznie przepraszam, jednak jej koleżanka chyba nie do końca zrozumiała o co nam chodziło i uderzyła w nas moim ulubionym frazesem który przez całą ciążę mi towarzyszył: "Ciąża to nie choroba niech pan nie przesadza".
Moi drodzy oficjalnie i bez żadnych skrupułów jak następnym razem na ulicy spotkacie ciężarną, możecie ją śmiało taranować. W końcu nie są obłożnie chore i nie trzeba się z nimi obchodzić jak z jajkiem.
T A R A N U J M Y C I Ę Ż A R N E ! ! !
Nigdy nie liczyłam na specjalne traktowanie, i przywileje. Dzisiaj np spotkało mnie bardzo miłe zaskoczenie, mianowicie Pan w pewnej znanej sieci sklepów na T. jak tylko zauważył że jestem w ciąży, zaproponował abym poszła do przodu i nie stała w kilometrowej kolejce. Ja nie wierząc w powodzenie podziękowałam Panu za propozycje i powiedziałam że raczej nie ma szans. Pan jednak namówił mnie że warto spróbować. Przemiły Pan okazał się jedyną osobą z kolejki która chętnie mnie przepuściła, reszta z niesmakiem odchodziła na bok, jeden z klientów wręcz pokręcił głową na nie, jednak na pytanie mojego R "To nie te czasy?" i pod naciskiem Pana który zarekomendował "wepchnięcie" się w kolejkę ustąpił.
I jedna rzecz mnie tylko mocno zaskoczyła, dzisiaj ostatnio i w trakcie trwania ciąży. Mianowicie taka, że to mężczyźni są bardziej empatyczni w stosunku do kobiet w ciąży, prędzej oni ustąpią miejsca, zejdą z drogi czy zaproponują miejsce w tramwaju. Kobiety, a szczególnie te starszych roczników, są bardzo niechętnie do wszystkich przywilejów dla ciężarnych nastawione, a i do samych ciężarnych pałają niechęcią i wrogością.
Zastanawia mnie dlaczego tak jest. Czy jest to spowodowane tym że same w trakcie ciąży spotkały się z nieprzychylnym traktowaniem czy może miały tak fantastyczne ciąże że jeszcze w dniu porodu nosiły cegły do ogródka.