piątek, 27 czerwca 2014

Mężczyzna w domu kobieta szczęśliwa

I nie ważne, że jej rozkład dnia jest zaburzony!
I nie ważne że jest wtedy więcej zmywania i sprzątania!
I nie ważne że mimo tego że On jest to nadal Ona ma tak samo dużo obowiązków.

Najważniejsze że JEST. 24 godziny na dobę

I wtedy mąż jest szczęśliwy, żona szczęśliwa A bobasek jest w siódmym niebie i w centrum zainteresowania cały czas,

A nie jak z wyrodną matką, która często kładzie na macie żeby poszperać w internetach :)


Jestem złą matką

Czy to że nie kocham swojego Boba 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu świadczy o mnie że jestem złą wyrodną matką?

Czy to że tracę cierpliwość, gdy po nieprzespanej nocy, Bob robi rano karczemną awanturę, jest grzechem?

Czy to że będąc na granicy wszystkiego - zmęczenia, cierpliwości i w ogóle - krzyknę na Johna, stawia mnie w złym świetle?

Czy to że gniotą mnie wyrzuty sumienia, po każdym uniesieniu głosu, po każdym "kurwa Jasiek", nie jest wystarczającą pokutą za grzech zniecierpliwienia?

Czy On będzie to kiedyś pamiętał? Czy może teraz zamiast obdarzać mnie słodkim uśmiechem będzie się mnie bał?

Siedzę i patrzę jak śpi po tej wielkiej awanti, i mam do siebie ogromny żal za to że nie zagryzłam zębów. Dałam się ponieść nerwom, chociaż obiecywałam sobie że nigdy do tego nie dopuszczę.

Bycie matką 24/7 nie jest zawsze kolorową sielanką.

Nie jestem rozpieszczoną księżniczką i nie miałam życia usłanego płatkami róż, jednak uważam że macierzyństwo to prawie najcięższe wyzwanie przed jakim do tej pory stałam (poza chorobą taty). Więc jeśli ktoś chciałby mi oznajmić że jestem rozpuszczona jak dziadowski bicz to odpowiadam że nie jestem. Szkołę życia przeszłam,a i tak bycie matką jest dla mnie wyczerpujące.

Dla pokrzepienia sumienia dodam, że przeprosiłam Jasia. Płakałam, przepraszałam i całowałam, i bujałam do momentu aż słodko nie zasnął w moich ramionach. Byłam spokojna i cierpliwa. 

Zasnął, więc może nie będzie mnie nienawidził do końca życia?

niedziela, 22 czerwca 2014

Oczami Boba

Chciałam Was zaprosić na bloga który w 100% będzie poświęcony mojemu Bobowi. 
Mój Blog przejmuję z powrotem ja

Już niedługo zaczynam treningi i chciałabym, tak jak zakładałam na początku, aby głównie dookoła tego tematu blog się obracał. Oczywiście nie zabraknie też moich macierzyńskich przemyśleń, zagwostek które potrzebują rozwiązania.

Mam nadzieję że osoby które czytują mnie tutaj na ZZM będą również chętnie czytały Oczami Boba

Odsyłacz znajdziecie z prawej strony:)

ZAPRASZAMY:)

czwartek, 19 czerwca 2014

Macierzynstwo

Dzisiaj krótki post o tym czego się młoda mamusia nie spodziewała, czyli o tym jak wygląda macierzyństwo w wykonaniu Bob - mamy

Jak byłam w ciąży wyobrażałam sobie jak to jest mieć dziecko. Różowe, malutkie, pulchniutke, które sobie cichutko gaworzy, czasem się śmieje, czasem płacze, robi kupki, je i śpi. O jakże jeszcze nie matka brzuchatka grubo się myliła. 

O moim największym rozczarowaniu już pisałam. Karmienie piersią które miało nieść za sobą same korzyści skończyło się dla mnie pięcioma tygodniami mroku. Łzy, wrzaski, drgawki i mały wampirek bez przerwy wessany w moją obolałą pierś. Młody też nie uniknął konsekwencji, przez pierwsze tygodnie życia wisiało nad nim widmo niedożywienia. Lekarze straszyli mieszankami i odstawieniem od piersi. Na szczęście pokonaliśmy problemy.

Kolejnym rozczarowaniem okazał się sen Boba. Ten kto wymyślił powiedzenie  "Śpi jak niemowlak" chyba nigdy w życiu nie widział śpiącego niemowlaka. No chyba, że to nasz Bob jest jakiś jedyny w swoim rodzaju, ale biorąc pod uwagę ogromne ilości wszelkich otulaczy dostępnych na rynku śmiem twierdzić, iż nie tylko Bob jest takim aktywnym śpioszkiem. Przede wszystkim wszyscy obiecywali że przez pierwszy okres dzidziuś śpi prawie non stop. Bull shit! Według mnie Bob wcale dużo nie śpi, wręcz przeciwnie. Poza tym miał spać spokojnie. Kolejne kłamstwo. Jasiek śpi niesamowicie aktywnie, nóżki, rączki i całe ciałko tak żwawo rusza się w czasie snu, że nie daje spać mamusi. Co więcej często machające rączki potrafią obudzić śpiącego. a domyślacie się jak to jest obudzić sie niespodziewanie mimo wielkiego zmęczenia? bob swoją frustracje wyraża oczywiście głośnym panicznym płaczem. Do tego nieszczęsny reflux przez który pół nocy słychać stękanie. A już największym zaskoczeniem dla mnie było to, że Bobas ze zmęczenia nie może zasnąć. No paranoja, ja jak jestem zmęczona to potrafię zasnąć na stojąco, a Bob może płakać i płakać i płakać i wcale nie uśnie z tego płaczu, wręcz przeciwnie zanosi się coraz głośniej dopóki się go nie weźmie na ręce i nie pobuja.

I tym oto sposobem płynnie przechodzimy do tematu bujania. Ja rozumiem pobujać 5 minut Bob zmęczony i zasypia. A gdzież tam!  Bujać trzeba czasami dwie godziny. Bob bardzo walczy ze zmęczeniem, wygląda to zupełnie tak jakby bał się zasnąć bo coś go ominie. Już zamyka oczy, baa już ma zamknięte od 5 minut, powoli przestaje bujać i w tym momencie powieki Boba wystrzeliwują jak z rakiety i oczy jak 5 złotych. Co więcej po dwóch i pół miesiąca codziennego bujania weszło mi to w krew. Bujam się odruchowo i nie ważne czy aktualnie mam Boba na rękach/ w chuście czy może został w domu z tatusiem. Bujam się w sklepie, na przejściu dla pieszych, na rodzinnym grillu. Ciekawa jestem czy kiedykolwiek Jaśkowi przejdzie etap bujania czy będę go tak lulać do osiemnastki.

Co to jest czas dla siebie zapomniałam w dniu porodu. Żeby znaleźć czas na umycie zębów, ubranie się czy zjedzenie śniadania, muszę się srogo nakombinować. Wczoraj np malowałam paznokcie jedną ręką malując a drugą trzymając grzechotkę. Poza tym Johny jest bardzo towarzyskim bobaskiem i lubi słuchać i gadać, co za tym idzie nawet jak aktualnie nie śpi w chuście na mamusi, to mamusia i tak musi leżeć na macie, siedzieć przy leżaczku i nawijać w kółko o wszystkim i o niczym. Broń Boże wyjść na chwile z pokoju zostawiając go samego, nagle jest krzyk i nawoływanie "Maaamoooo wracaj!" tak więc do kibelka/łazienki/kuchni Bob wędruje razem ze mną w leżaczku. i uskutecznia rozmowy ze wszystkimi domowymi sprzętami. Najbardziej upodobał sobie zmywarkę z którą potrafi długo opowiadać sobie dowcipy. Możecie myśleć że jestem niepoważna, ale autentycznie Bob śmieje się do zmywarki. Może kojarzy mu się z tatusiem bo to R. obsługuje u nas zmywarkę.

Przed porodem słyszy się o zarwanych nocach, o zmęczeniu i o tych wszystkich niedogodnościach. Ale nigdy nie spodziewałam się że będę w stanie spać po 2 godziny w ciągu doby i normalnie funkcjonować. Przynajmniej do momentu gdy zmęczenie osiągnie apogeum i zaczynam mdleć na każdym kroku.

Seks. Ehhh seks. Z mężem musimy ustalać dni seksu w kalendarzu a i tak wszystko zależy od malucha. Ledwo uśpiony, wydawało by się że śpiący mocnym snem, potrafi obudzić się w najmniej pożądanym momencie. Pewnie obawia się że w czasie zabawy spłodzimy konkurencję i nas pilnuje. Taka nasza mała przyzwoitka.

Wszędzie, gdzie się nie obejrzeć widać mamusie z wózeczkami, a w nich rozkosznie śpiące bobasy. No cóż mój bobas znów pokazuje swój charakterek i owszem w wózku pojedzie jak jest wyspany, najedzony i przewinięty, będzie to trwać ok godziny. Jednak po tej godzinie gdy następuje zwolnienie akcji i bobas jest już zmęczony i chce spać, to w wózku nie zaśnie. Nie pomaga bujanie wózkiem, szarpanie. na boki góra dół przód tył, NIC! trzeba wziąć na ręce i bujać. Ktoś kto zna ten problem to wie że nie zawsze są warunki ku temu żeby bujać malucha bo np jesteśmy na środku parku gdzie nie ma nawet grama cienia, a jak powszechnie wiadomo bobas na słońcu przebywać nie może. no i masz Ci babo placek. Albo męczysz bobasa w wózku albo zaiwaniasz na łeb na szyje do domu, żeby w spokoju malca uśpić.

Ciekawe jakie jeszcze rozczarowania stoją na mojej drodze.

Co Was rozczarowało drogie mamusie?

Czego się nie spodziewałyście po swoich kruszynkach?



środa, 18 czerwca 2014

Kochany synku

Leżę rano obok Ciebie, przytulam Cię jedną ręką i patrzę jak smacznie przesypiasz ostatnie minuty swojego porannego snu. A myśli szaleją mi po głowie.

Wydajesz się być taki malutki a z drugiej strony z każdym dniem jest Ciebie coraz więcej. Wydaje się że nie ma z Tobą kontaktu, że nie potrafisz powiedzieć czego potrzebujesz, a z drugiej strony rozumiemy się bez słów, a Twoje uśmiechy, najbardziej rozkoszna rzecz pod słońcem zdają się płynąć prosto z Twojego małego serduszka. Każde Twoje "agu" "leu" i "ding" wyraża więcej niż tysiąc słów. Każde Twoje spojrzenie w moje oczy jest kolekcją bezsenności.

Czas leci nieubłaganie. Przed chwilą byłam jeszcze brzuchaczem pospolitym i liczyłam godziny do Twojego pojawienia się na tym świecie a teraz masz już prawie trzy miesiące i z dnia na dzień jesteś coraz bardziej kumatym chłopcem. Chciałabym zatrzymać czas żebyś każdy etap swojego rozwoju przechodził jak najdłużej.

Jak podnosisz główkę leząc na brzuszku i rozglądasz się dookoła i cieszysz się ze swojej nowej umiejętności, ja po cichu ocieram łzy. Z jednej strony łzy szczęścia, że dobrze się rozwijasz, że jesteś silnym i zdrowym bobasem. A z drugiej strony łzy smutku że ten moment gdy pierwszy raz podnosisz główkę już bezpowrotnie przybliża Cię do dorosłości.

Wiem że to śmieszne mówić o dorosłości gdy Ty masz raptem 10 tygodni jednak czas nie będzie zwalniał a wręcz będzie płynął coraz szybciej i boje się że ani się obejrzę a Ty przyprowadzisz do domu swoja przyszłą zonę.

Zastanawiam się też jaki będziesz. Czy uda mi się zapewnić Ci takie dzieciństwo które będziesz wspominał na stare lata. Czy będziesz szczęśliwym radosnym dzieckiem a później spełnionym dorosłym.

Kocham Cie synku najbardziej na świecie. A Twój uśmiech odesłany za każdym razem gdy to słyszysz mówi mi "też Cię kocham mamusiu'



wtorek, 3 czerwca 2014

Hity i kity wyprawkowe

Jak każda rasowa kobieta uwielbiam zakupy, dlatego w trakcie kompletowania wyprawki byłam w swoim żywiole. I w dodatku miałam usprawiedliwienie dla swoich szaleństw - przecież nasz Bob zasługuje na wszystko co najlepsze.

Przewertowałam wszelkie możliwe książki, fora, blogi gdzie było milion porad na temat tego co idealna wyprawka powinna zawierać.

Nie ograniczałam się, kupowałam wszystko co według mnie z całą pewnością się przyda. I tym samym mam pełno potrzebnych i niepotrzebnych rzeczy w domu.

Chciałam wam przedstawić moją osobistą listę Hitów i Kitów wyprawkowych.



KITY:



- becik/rożek/naleśnik - osobiście używałam ich przez jakiś tydzień, teraz służą jako kocyki lub wypełnienie wózka.

- stolik do przewijania - przewijam wszędzie gdzie się da tylko nie na przewijaku, jakoś nigdy mi do niego nie po drodze. Służy nam raczej jako składzik różnych Bobowych rzeczy.

- łóżeczko, przynajmniej póki co;) pępowina jeszcze nie odcięta i Bob śpi z nami

- wkładki laktacyjne - wtedy gdy mogły się przydać, brodawki były poranione i wkładki przyklejały się do ran. Przed przystawieniem musiałam siłą odrywać wkładkę co powodowało ogromny ból.

HITY:


- wózek taco acoustic - duży, wygodny, sprawdza się na każdej drodze, a do tego elegancki. Niestety Bob przyzwyczajony do rączek nie lubi zasypiać sam w wózku.

- chusta - jak dla mnie absolutny must have! Bob często jest niespokojny, szczególnie na zmianę pogody. Jak już zasypiał w dzień to po 15 minutach się budził z płaczem. Był bardzo zmęczony i z tego zmęczenia nie mógł zasnąć. Męczył się biedaczysko. Teraz dzięki chuście śpi spokojnie w ciągu dnia i ogólnie wygląda na to że jest szczęśliwszy:) a mamusia spokojnie może iść zrobić zakupy na śniadanie, zrobić pranie czy zamieść podłogę.

- pieluszki wielorazowe - totalnie poddałam się trendowi na wielorazowe pieluchowanie. Najpierw w ciąży zakochałam się we wzorach tych pieluszek, a że estetyka ma dla mnie duże znaczenie to namówiłam R żebyśmy kupili kilka sztuk tak dla funu. Później zakochałam się w idei wielorazowości. Teraz nie wyobrażam sobie pakować śliczną pupcie Boba w pampersy.

- chusteczki wielorazowe - poszłam za ciosem i chusteczki nawilżane też mam wielorazowe:) (kiedyś zamieszczę przepis jak je zrobić samemu i zaoszczędzić ;) )

- wanienka z leżaczkiem - super wygodny gadżet, Bob sobie leży jak Bonzo a my się zajmujemy jego wszystkimi zakamarkami i wychodzimy z tej kąpieli zupełnie nie zmoczeni.

- smoczek ortodontyczny Avent - bałam się go bardzo, jednak od kilku tygodni stał się naszym przyjacielem

- od pewnego czasu karuzelka nad łóżeczko - mimo że w łóżeczku Bob jeszcze nie śpi to uwielbia motylki które nad łóżeczkiem fruwają. Uwielbia z nimi rozmawiać, śmiać się z nimi tylko niestety zawsze rozmowa kończy się kłótnią

- mata edukacyjna - alternatywa dla motylków

- woombie - uratował mi życie. Najpierw przy karmieniu gdy brodawki były poranione a Bob bardzo łapkami wymachiwał przy przystawieniu. Teraz pomaga nam w nocy gdyż maluch śpi bardzo aktywnie i mamusia przez jego machające rączki i nóżki spać nie mogła. Teraz sen jest spokojny i mamusia przez większość nocy może spać spokojnie

- Medela purelan 100 - ukojenie dla poranionych brodawek

- dzienniczek dnia i nocy maluszka. Na pierwszy okres życia genialna sprawa pomagająca ogarnąć wszystko.






A jakie są wasze Hity i Kity?